Gramy tutaj w nasz Hogwart
Administratorka
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
- Jak chcesz. - Odparł Jeff, w ogóle nie robiąc sobie nic z dziewczyny. - S ł o n e c z k o. - Dokończył, próbując sprowokować dziewczynę. Lubił takie sytuacje, he, he.
Daven spojrzał na niego z politowaniem. Musiał bronić swojej miłości (jak ja to pięknie ujęłam). Nie?
- Dobra, Jeff, daj sobie spokój. - Popatrzył na niego poważnym tonem, dając mu do zrozumienia, że mówi jak najpoważniej. Tyle, że nieee, pan SZuM musiał być super najmądrzejszy.
- Haha, wiem jak to jest. - Dulce znowu wyszczerzyła się. Jasne, że wiedziała. Ona miała dziewiątkę rodzeństwa. I to wszyscy byli starsi, oprócz trzymiesięcznej Alessi.- Spie*dalaj! - wybuchnęła, za to oczy już miała zaszklone. Patrzyła to na Jeff'a, to na Dav'a.
- Ile osób? - zapytał z politowaniem. Dla niego jedna siostra to już była masakra.- Złotko, co to za język? Mamusia cię nie nauczyła, że takich słów wypowiadać ni wooolno? - zapytał, patrząc z totalną obojętnością na dziewczynę. W sumie, to kto to mówił... On sam lubił sobie zakląć, odkąd skończył siedem lat. Co to takiego strasznego. No a łzy Mariti i tak nic by go nie ruszyły. A może jednak... Tak! Rozrechotałby się jak dwunastolatek w psychiatryku!
- Jeffrey, zamknij ryj. - Ryknął Daven. Jeffrey tylko z politowaniem uniósł brwi. No dobra... Daven nigdy się mu nie sprzeciwiał. Ale nigdy się nie darł.
- Cóż... dziewięćaletonietakdużo. - Wyrecytowała szybko. Dla niej dziewiątka rodzeństwa to jeszcze nie był problem. Mieścili się w domu. Ważne było to.
Już wstawała z siedzenia, gdy zamarła, słysząc krzyk Davena. Spojrzała na niego zdziwiona, nadal z lekkimi łzami w oczach.
- Dziewięć? - miał bigejsa [bigosa, hehehe]. - Maatko. - mruknął. - Noo.. w sumie warto by znaleźć jakiś przedział, nie? - zagaił.
Do you want to split some cheese fries?
No, I want my own.
Offline
Administratorzy
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
- Spie*dalaj! - wybuchnęła, za to oczy już miała zaszklone. Patrzyła to na Jeff'a, to na Dav'a.
- Ile osób? - zapytał z politowaniem. Dla niego jedna siostra to już była masakra.- Złotko, co to za język? Mamusia cię nie nauczyła, że takich słów wypowiadać ni wooolno? - zapytał, patrząc z totalną obojętnością na dziewczynę. W sumie, to kto to mówił... On sam lubił sobie zakląć, odkąd skończył siedem lat. Co to takiego strasznego. No a łzy Mariti i tak nic by go nie ruszyły. A może jednak... Tak! Rozrechotałby się jak dwunastolatek w psychiatryku!
- Jeffrey, zamknij ryj. - Ryknął Daven. Jeffrey tylko z politowaniem uniósł brwi. No dobra... Daven nigdy się mu nie sprzeciwiał. Ale nigdy się nie darł.
- Cóż... dziewięćaletonietakdużo. - Wyrecytowała szybko. Dla niej dziewiątka rodzeństwa to jeszcze nie był problem. Mieścili się w domu. Ważne było to.Już wstawała z siedzenia, gdy zamarła, słysząc krzyk Davena. Spojrzała na niego zdziwiona, nadal z lekkimi łzami w oczach.
- Dziewięć? - miał bigejsa. - Maatko. - mruknął. - Noo.. w sumie warto by znaleźć jakiś przedział, nie? - zagaił.
- Nie pozwalasz sobie na za dużo? - powiedział z totalnym luzem i obojętnością Jeff, patrząc przymrużonymi oczami na brata. Braciszka loffcianego, który na niego krzyknął. NIE ŁAD NIE !
- To samo mógłbym powiedzieć do ciebie. - Odparł Daven, bardzo cicho, już nawet nie patrząc na Jeffrey'a. - Nie przejmuj się nim. - Zwrócił się do Maritienny, widząc, jak wstała.
- O tak, nogi mnie już bolą! - zaśmiała się i pociągnęła chłopaka za nadgarstek, tak!, jakby się już multum czasu znali, do pierwszego lepszego przedziału. Zgadnijcie no.
- Nie będziemy przeszkadzać? - spytała Dulce, widząc sytuację z prawie płaczącą dziewczyną i zatłoczonym przedziałem.
- Nie, co ty. Wystarczy, że się skurczymy do rozmiarów kamyka i będzie git. - Syknął Calvin znad swojej książki. - Właźcie.
Offline
Administratorka
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
- Złotko, co to za język? Mamusia cię nie nauczyła, że takich słów wypowiadać ni wooolno? - zapytał, patrząc z totalną obojętnością na dziewczynę. W sumie, to kto to mówił... On sam lubił sobie zakląć, odkąd skończył siedem lat. Co to takiego strasznego. No a łzy Mariti i tak nic by go nie ruszyły. A może jednak... Tak! Rozrechotałby się jak dwunastolatek w psychiatryku!
- Jeffrey, zamknij ryj. - Ryknął Daven. Jeffrey tylko z politowaniem uniósł brwi. No dobra... Daven nigdy się mu nie sprzeciwiał. Ale nigdy się nie darł.
- Cóż... dziewięćaletonietakdużo. - Wyrecytowała szybko. Dla niej dziewiątka rodzeństwa to jeszcze nie był problem. Mieścili się w domu. Ważne było to.Już wstawała z siedzenia, gdy zamarła, słysząc krzyk Davena. Spojrzała na niego zdziwiona, nadal z lekkimi łzami w oczach.
- Dziewięć? - miał bigejsa. - Maatko. - mruknął. - Noo.. w sumie warto by znaleźć jakiś przedział, nie? - zagaił.- Nie pozwalasz sobie na za dużo? - powiedział z totalnym luzem i obojętnością Jeff, patrząc przymrużonymi oczami na brata. Braciszka loffcianego, który na niego krzyknął. NIE ŁAD NIE !
- To samo mógłbym powiedzieć do ciebie. - Odparł Daven, bardzo cicho, już nawet nie patrząc na Jeffrey'a. - Nie przejmuj się nim. - Zwrócił się do Maritienny, widząc, jak wstała.
- O tak, nogi mnie już bolą! - zaśmiała się i pociągnęła chłopaka za nadgarstek, tak!, jakby się już multum czasu znali, do pierwszego lepszego przedziału. Zgadnijcie no.
- Nie będziemy przeszkadzać? - spytała Dulce, widząc sytuację z prawie płaczącą dziewczyną i zatłoczonym przedziałem.
- Nie, co ty. Wystarczy, że się skurczymy do rozmiarów kamyka i będzie git. - Syknął Calvin znad swojej książki. - Właźcie.
- łatwo ci mówić. To dupek. Wychodzę. - powiedziała stanowczo, odwracając się i dyskretnie wycierając łzy. Wyszła zamaszystym krokiem z przedziału. Wpadła na Dulce. - Ugh.. - mruknęła.
- O, oto i jest moja siostra. - westchnął Lic, nie zauważając, w jakim jest stanie.
Do you want to split some cheese fries?
No, I want my own.
Offline
Administratorzy
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
Już wstawała z siedzenia, gdy zamarła, słysząc krzyk Davena. Spojrzała na niego zdziwiona, nadal z lekkimi łzami w oczach.
- Dziewięć? - miał bigejsa. - Maatko. - mruknął. - Noo.. w sumie warto by znaleźć jakiś przedział, nie? - zagaił.- Nie pozwalasz sobie na za dużo? - powiedział z totalnym luzem i obojętnością Jeff, patrząc przymrużonymi oczami na brata. Braciszka loffcianego, który na niego krzyknął. NIE ŁAD NIE !
- To samo mógłbym powiedzieć do ciebie. - Odparł Daven, bardzo cicho, już nawet nie patrząc na Jeffrey'a. - Nie przejmuj się nim. - Zwrócił się do Maritienny, widząc, jak wstała.
- O tak, nogi mnie już bolą! - zaśmiała się i pociągnęła chłopaka za nadgarstek, tak!, jakby się już multum czasu znali, do pierwszego lepszego przedziału. Zgadnijcie no.
- Nie będziemy przeszkadzać? - spytała Dulce, widząc sytuację z prawie płaczącą dziewczyną i zatłoczonym przedziałem.
- Nie, co ty. Wystarczy, że się skurczymy do rozmiarów kamyka i będzie git. - Syknął Calvin znad swojej książki. - Właźcie.- łatwo ci mówić. To dupek. Wychodzę. - powiedziała stanowczo, odwracając się i dyskretnie wycierając łzy. Wyszła zamaszystym krokiem z przedziału. Wpadła na Dulce. - Ugh.. - mruknęła.
- O, oto i jest moja siostra. - westchnął Lic, nie zauważając, w jakim jest stanie.
- Coś jej się stało? - mruknęła Dulce do Licikon'a, lustrując z ciekawością jego siostrę.
Daven wstał już, żeby wyjść za Mariti, ale Jeff zatarasował mu drogą wyjście.
- Idziesz gdzieś? - warknął do niego. Daven, biedny i bezsilny, usiadł z powrotem, mrucząc w odpowiedzi tylko "nie".
I w tym momencie do przedziału weszła też ChodzącaEncyklopedia. Zanim jednak wyszła minęła się ze swoją kuzynką, widziała, że nie jest w porządku.
- Coście jej zrobili? Jeff, nie mówiłam ci już, żebyś nie gwałcił dziewczyn, jeśli one same nie chcą z tobą spać? - zapytała tym swoim grobowo przynudzającym tonem siadając w pierwsze lepsze wolne miejsce. Moolerowie roześmiali się głośno. Ale tylko dwójka. Nie, Daven się nie śmiał.
Offline
Administratorka
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
- Nie pozwalasz sobie na za dużo? - powiedział z totalnym luzem i obojętnością Jeff, patrząc przymrużonymi oczami na brata. Braciszka loffcianego, który na niego krzyknął. NIE ŁAD NIE !
- To samo mógłbym powiedzieć do ciebie. - Odparł Daven, bardzo cicho, już nawet nie patrząc na Jeffrey'a. - Nie przejmuj się nim. - Zwrócił się do Maritienny, widząc, jak wstała.
- O tak, nogi mnie już bolą! - zaśmiała się i pociągnęła chłopaka za nadgarstek, tak!, jakby się już multum czasu znali, do pierwszego lepszego przedziału. Zgadnijcie no.
- Nie będziemy przeszkadzać? - spytała Dulce, widząc sytuację z prawie płaczącą dziewczyną i zatłoczonym przedziałem.
- Nie, co ty. Wystarczy, że się skurczymy do rozmiarów kamyka i będzie git. - Syknął Calvin znad swojej książki. - Właźcie.- łatwo ci mówić. To dupek. Wychodzę. - powiedziała stanowczo, odwracając się i dyskretnie wycierając łzy. Wyszła zamaszystym krokiem z przedziału. Wpadła na Dulce. - Ugh.. - mruknęła.
- O, oto i jest moja siostra. - westchnął Lic, nie zauważając, w jakim jest stanie.- Coś jej się stało? - mruknęła Dulce do Licikon'a, lustrując z ciekawością jego siostrę.
Daven wstał już, żeby wyjść za Mariti, ale Jeff zatarasował mu drogą wyjście.
- Idziesz gdzieś? - warknął do niego. Daven, biedny i bezsilny, usiadł z powrotem, mrucząc w odpowiedzi tylko "nie".
I w tym momencie do przedziału weszła też ChodzącaEncyklopedia. Zanim jednak wyszła minęła się ze swoją kuzynką, widziała, że nie jest w porządku.
- Coście jej zrobili? Jeff, nie mówiłam ci już, żebyś nie gwałcił dziewczyn, jeśli one same nie chcą z tobą spać? - zapytała tym swoim grobowo przynudzającym tonem siadając w pierwsze lepsze wolne miejsce. Moolerowie roześmiali się głośno. Ale tylko dwójka. Nie, Daven się nie śmiał.
Maritienna rzuciła jeszcze przelotne, ale poważne spojrzenie chłopakowi i znikła w korytarzu. Lickon zrobił trochę, hm, wielkie oczy, ale nie powiedział nic. Zacisnął zęby, słysząc słowa Holly, po czym bez słowa usiał na miejscu, które wcześniej zajmowała jego siostra. Ciągle chciał wstać i za nią pobiec, bo przecież tak złym braciszkiem nie był.. eh.
Do you want to split some cheese fries?
No, I want my own.
Offline
Administratorzy
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
- łatwo ci mówić. To dupek. Wychodzę. - powiedziała stanowczo, odwracając się i dyskretnie wycierając łzy. Wyszła zamaszystym krokiem z przedziału. Wpadła na Dulce. - Ugh.. - mruknęła.
- O, oto i jest moja siostra. - westchnął Lic, nie zauważając, w jakim jest stanie.- Coś jej się stało? - mruknęła Dulce do Licikon'a, lustrując z ciekawością jego siostrę.
Daven wstał już, żeby wyjść za Mariti, ale Jeff zatarasował mu drogą wyjście.
- Idziesz gdzieś? - warknął do niego. Daven, biedny i bezsilny, usiadł z powrotem, mrucząc w odpowiedzi tylko "nie".
I w tym momencie do przedziału weszła też ChodzącaEncyklopedia. Zanim jednak wyszła minęła się ze swoją kuzynką, widziała, że nie jest w porządku.
- Coście jej zrobili? Jeff, nie mówiłam ci już, żebyś nie gwałcił dziewczyn, jeśli one same nie chcą z tobą spać? - zapytała tym swoim grobowo przynudzającym tonem siadając w pierwsze lepsze wolne miejsce. Moolerowie roześmiali się głośno. Ale tylko dwójka. Nie, Daven się nie śmiał.Maritienna rzuciła jeszcze przelotne, ale poważne spojrzenie chłopakowi i znikła w korytarzu. Lickon zrobił trochę, hm, wielkie oczy, ale nie powiedział nic. Zacisnął zęby, słysząc słowa Holly, po czym bez słowa usiał na miejscu, które wcześniej zajmowała jego siostra. Ciągle chciał wstać i za nią pobiec, bo przecież tak złym braciszkiem nie był.. eh.
Hollywood od razu rozgryzła Lickon'a. Znała się na psychologii, rozumiała go (jak i wszystko inne, bo przecież to jest Kujon jakich mało, dzizas, plis).
- Lic, nie pójdziesz za nią? - zapytała, niby "nie-ja-nic-nie-wiem-o-co-wam-chodzi-weźcie". - No wiesz, jako dobry braaat...
- Tak, wspomagaj potrzebujących. - Powiedział z ironią Jeff, po czym dwójka Moolerów wybuchnęła śmiechem. No i znowu bez Daven'a.
Offline
Administratorka
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
- Coś jej się stało? - mruknęła Dulce do Licikon'a, lustrując z ciekawością jego siostrę.
Daven wstał już, żeby wyjść za Mariti, ale Jeff zatarasował mu drogą wyjście.
- Idziesz gdzieś? - warknął do niego. Daven, biedny i bezsilny, usiadł z powrotem, mrucząc w odpowiedzi tylko "nie".
I w tym momencie do przedziału weszła też ChodzącaEncyklopedia. Zanim jednak wyszła minęła się ze swoją kuzynką, widziała, że nie jest w porządku.
- Coście jej zrobili? Jeff, nie mówiłam ci już, żebyś nie gwałcił dziewczyn, jeśli one same nie chcą z tobą spać? - zapytała tym swoim grobowo przynudzającym tonem siadając w pierwsze lepsze wolne miejsce. Moolerowie roześmiali się głośno. Ale tylko dwójka. Nie, Daven się nie śmiał.Maritienna rzuciła jeszcze przelotne, ale poważne spojrzenie chłopakowi i znikła w korytarzu. Lickon zrobił trochę, hm, wielkie oczy, ale nie powiedział nic. Zacisnął zęby, słysząc słowa Holly, po czym bez słowa usiał na miejscu, które wcześniej zajmowała jego siostra. Ciągle chciał wstać i za nią pobiec, bo przecież tak złym braciszkiem nie był.. eh.
Hollywood od razu rozgryzła Lickon'a. Znała się na psychologii, rozumiała go (jak i wszystko inne, bo przecież to jest Kujon jakich mało, dzizas, plis).
- Lic, nie pójdziesz za nią? - zapytała, niby "nie-ja-nic-nie-wiem-o-co-wam-chodzi-weźcie". - No wiesz, jako dobry braaat...
- Tak, wspomagaj potrzebujących. - Powiedział z ironią Jeff, po czym dwójka Moolerów wybuchnęła śmiechem. No i znowu bez Daven'a.
- A pójdę. Idiotą nie jestem, co tu niektórzy. - zacisnął zęby i spojrzał prosto na Jeff'a. Wyszedł ciężkimi krokami z przedziału. Rozejrzał się chwile i pobiegł w stronę, w którą skierowała się jego siostra. Dziewczyna za to dobiegła już do końca pociągu. Bezwładnie osunęła się po ścianie i wybuchła niekontrolowanym płaczem.
Do you want to split some cheese fries?
No, I want my own.
Offline
Administratorzy
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
Maritienna rzuciła jeszcze przelotne, ale poważne spojrzenie chłopakowi i znikła w korytarzu. Lickon zrobił trochę, hm, wielkie oczy, ale nie powiedział nic. Zacisnął zęby, słysząc słowa Holly, po czym bez słowa usiał na miejscu, które wcześniej zajmowała jego siostra. Ciągle chciał wstać i za nią pobiec, bo przecież tak złym braciszkiem nie był.. eh.Hollywood od razu rozgryzła Lickon'a. Znała się na psychologii, rozumiała go (jak i wszystko inne, bo przecież to jest Kujon jakich mało, dzizas, plis).
- Lic, nie pójdziesz za nią? - zapytała, niby "nie-ja-nic-nie-wiem-o-co-wam-chodzi-weźcie". - No wiesz, jako dobry braaat...
- Tak, wspomagaj potrzebujących. - Powiedział z ironią Jeff, po czym dwójka Moolerów wybuchnęła śmiechem. No i znowu bez Daven'a.- A pójdę. Idiotą nie jestem, co tu niektórzy. - zacisnął zęby i spojrzał prosto na Jeff'a. Wyszedł ciężkimi krokami z przedziału. Rozejrzał się chwile i pobiegł w stronę, w którą skierowała się jego siostra. Dziewczyna za to dobiegła już do końca pociągu. Bezwładnie osunęła się po ścianie i wybuchła niekontrolowanym płaczem.
- Tak, Jeffuś, chodziło o ciebie. - Prychnęła brunetka, zakładając nogę na nogę. Otworzyła jakiś podręcznik i znowu zaczęła go lustrować od samego początku. Daven nie wytrzymał i wyszedł z przedziału zaraz po Lickon'ie. Dulce bez zastanowienia zajęła jego miejsce, a cooo.
Dav za to wychwycił wzrokiem szybko brata Mariti i biegł za nim. Po raz pierwszy z a l e ż a ł o m u n a k i m ś.
Offline
Administratorka
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
Hollywood od razu rozgryzła Lickon'a. Znała się na psychologii, rozumiała go (jak i wszystko inne, bo przecież to jest Kujon jakich mało, dzizas, plis).
- Lic, nie pójdziesz za nią? - zapytała, niby "nie-ja-nic-nie-wiem-o-co-wam-chodzi-weźcie". - No wiesz, jako dobry braaat...
- Tak, wspomagaj potrzebujących. - Powiedział z ironią Jeff, po czym dwójka Moolerów wybuchnęła śmiechem. No i znowu bez Daven'a.- A pójdę. Idiotą nie jestem, co tu niektórzy. - zacisnął zęby i spojrzał prosto na Jeff'a. Wyszedł ciężkimi krokami z przedziału. Rozejrzał się chwile i pobiegł w stronę, w którą skierowała się jego siostra. Dziewczyna za to dobiegła już do końca pociągu. Bezwładnie osunęła się po ścianie i wybuchła niekontrolowanym płaczem.
- Tak, Jeffuś, chodziło o ciebie. - Prychnęła brunetka, zakładając nogę na nogę. Otworzyła jakiś podręcznik i znowu zaczęła go lustrować od samego początku. Daven nie wytrzymał i wyszedł z przedziału zaraz po Lickon'ie. Dulce bez zastanowienia zajęła jego miejsce, a cooo.
Dav za to wychwycił wzrokiem szybko brata Mariti i biegł za nim. Po raz pierwszy z a l e ż a ł o m u n a k i m ś.
Dobiegł do końca pociągu, ale natrafił na maszynownię. No pięknie, nie ta strona. Odwrócił się i zderzył z Dave'm.
- Co ty tu robisz, koleś? - zapytał podejrzliwie.
Dziewczyna zauważyła, że Lic wybiega z przedziału. Na szczęście pobiegł w odwrotną stronę. Schowała się w rogu, by nie zauważył jej od razu.
Do you want to split some cheese fries?
No, I want my own.
Offline
Administratorzy
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
- A pójdę. Idiotą nie jestem, co tu niektórzy. - zacisnął zęby i spojrzał prosto na Jeff'a. Wyszedł ciężkimi krokami z przedziału. Rozejrzał się chwile i pobiegł w stronę, w którą skierowała się jego siostra. Dziewczyna za to dobiegła już do końca pociągu. Bezwładnie osunęła się po ścianie i wybuchła niekontrolowanym płaczem.- Tak, Jeffuś, chodziło o ciebie. - Prychnęła brunetka, zakładając nogę na nogę. Otworzyła jakiś podręcznik i znowu zaczęła go lustrować od samego początku. Daven nie wytrzymał i wyszedł z przedziału zaraz po Lickon'ie. Dulce bez zastanowienia zajęła jego miejsce, a cooo.
Dav za to wychwycił wzrokiem szybko brata Mariti i biegł za nim. Po raz pierwszy z a l e ż a ł o m u n a k i m ś.Dobiegł do końca pociągu, ale natrafił na maszynownię. No pięknie, nie ta strona. Odwrócił się i zderzył z Dave'm.
- Co ty tu robisz, koleś? - zapytał podejrzliwie.
Dziewczyna zauważyła, że Lic wybiega z przedziału. Na szczęście pobiegł w odwrotną stronę. Schowała się w rogu, by nie zauważył jej od razu.
- Nie wiem. Szukam twojej siostry. - Warknął Daven i odwracając się na pięcie, zaczął biec w odwrotną stronę. Miał nadzieję, że znajdzie Mariti, bo... no kurwa. Się w niej zabujał, jedyna możliwa opcja.
Offline
Administratorka
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
- Tak, Jeffuś, chodziło o ciebie. - Prychnęła brunetka, zakładając nogę na nogę. Otworzyła jakiś podręcznik i znowu zaczęła go lustrować od samego początku. Daven nie wytrzymał i wyszedł z przedziału zaraz po Lickon'ie. Dulce bez zastanowienia zajęła jego miejsce, a cooo.
Dav za to wychwycił wzrokiem szybko brata Mariti i biegł za nim. Po raz pierwszy z a l e ż a ł o m u n a k i m ś.Dobiegł do końca pociągu, ale natrafił na maszynownię. No pięknie, nie ta strona. Odwrócił się i zderzył z Dave'm.
- Co ty tu robisz, koleś? - zapytał podejrzliwie.
Dziewczyna zauważyła, że Lic wybiega z przedziału. Na szczęście pobiegł w odwrotną stronę. Schowała się w rogu, by nie zauważył jej od razu.- Nie wiem. Szukam twojej siostry. - Warknął Daven i odwracając się na pięcie, zaczął biec w odwrotną stronę. Miał nadzieję, że znajdzie Mariti, bo... no kurwa. Się w niej zabujał, jedyna możliwa opcja.
Ruszył za nim szybkim krokiem. Wreszcie, pół metra za nim, zapytał: - Hmm, a po cholerę? Chcesz ją jeszcze bardziej pogrążyć? - syknął niemiło.
Mar zauważyła zbliżających się chłopaków, gdy wyglądała przez róg. Widząc Davena, zmartwiała. Wróciła szybko w swój róg i wcisnęła się w jedno z zagłębień, tak że trzeba by zajrzeć dokładnie tam, by ją zobaczyć, a nie wejść na koniec i gapić się w ściany.
Do you want to split some cheese fries?
No, I want my own.
Offline
Administratorzy
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
Dobiegł do końca pociągu, ale natrafił na maszynownię. No pięknie, nie ta strona. Odwrócił się i zderzył z Dave'm.
- Co ty tu robisz, koleś? - zapytał podejrzliwie.
Dziewczyna zauważyła, że Lic wybiega z przedziału. Na szczęście pobiegł w odwrotną stronę. Schowała się w rogu, by nie zauważył jej od razu.- Nie wiem. Szukam twojej siostry. - Warknął Daven i odwracając się na pięcie, zaczął biec w odwrotną stronę. Miał nadzieję, że znajdzie Mariti, bo... no kurwa. Się w niej zabujał, jedyna możliwa opcja.
Ruszył za nim szybkim krokiem. Wreszcie, pół metra za nim, zapytał: - Hmm, a po cholerę? Chcesz ją jeszcze bardziej pogrążyć? - syknął niemiło.
Mar zauważyła zbliżających się chłopaków, gdy wyglądała przez róg. Widząc Davena, zmartwiała. Wróciła szybko w swój róg i wcisnęła się w jedno z zagłębień, tak że trzeba by zajrzeć dokładnie tam, by ją zobaczyć, a nie wejść na koniec i gapić się w ściany.
Daven stanął jak zamurowany. Po jego wyrazie twarzy było można dostrzec, że to co teraz powie nie będzie miłe. Ale spoko, wdech i wydech. Nie będzie taki wredny.
- Chciałbyś. Sam możesz to równie dobrze zrobić. Odpierdol się, dobra?
Nie zwracając większej uwagi na chłopaka zaczął tym razem iść, nie biec, ale równie szybkim krokiem. W końcu doszedł jakoś na koniec. Nie widział Maritienny. Zawiedziony westchnął cicho, ale CICHO, żeby se Lic nie pomyślał przypadkiem, że mu smutno czy coś takiego. Stał tam tak dziwnie, aaaaaż. Mądry Davenek, uczy się od Calvinka! Dobra, od Holly, hahahhahahhaha. Zajrzał w róg i zmrużył oczy.
- Fajnie. - Mruknął do siebie, odkrywając Mariti w swojej "kryjówce". - Nie chcę być dla ciebie wredny, jasne? Nie będę takim dupkiem jak Jeff...
Offline
Administratorka
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
- Nie wiem. Szukam twojej siostry. - Warknął Daven i odwracając się na pięcie, zaczął biec w odwrotną stronę. Miał nadzieję, że znajdzie Mariti, bo... no kurwa. Się w niej zabujał, jedyna możliwa opcja.Ruszył za nim szybkim krokiem. Wreszcie, pół metra za nim, zapytał: - Hmm, a po cholerę? Chcesz ją jeszcze bardziej pogrążyć? - syknął niemiło.
Mar zauważyła zbliżających się chłopaków, gdy wyglądała przez róg. Widząc Davena, zmartwiała. Wróciła szybko w swój róg i wcisnęła się w jedno z zagłębień, tak że trzeba by zajrzeć dokładnie tam, by ją zobaczyć, a nie wejść na koniec i gapić się w ściany.Daven stanął jak zamurowany. Po jego wyrazie twarzy było można dostrzec, że to co teraz powie nie będzie miłe. Ale spoko, wdech i wydech. Nie będzie taki wredny.
- Chciałbyś. Sam możesz to równie dobrze zrobić. Odpierdol się, dobra?
Nie zwracając większej uwagi na chłopaka zaczął tym razem iść, nie biec, ale równie szybkim krokiem. W końcu doszedł jakoś na koniec. Nie widział Maritienny. Zawiedziony westchnął cicho, ale CICHO, żeby se Lic nie pomyślał przypadkiem, że mu smutno czy coś takiego. Stał tam tak dziwnie, aaaaaż. Mądry Davenek, uczy się od Calvinka! Dobra, od Holly, hahahhahahhaha. Zajrzał w róg i zmrużył oczy.
- Fajnie. - Mruknął do siebie, odkrywając Mariti w swojej "kryjówce". - Nie chcę być dla ciebie wredny, jasne? Nie będę takim dupkiem jak Jeff...
- Uważaj, bo uwierzę. Moolerzy to idioci, dlaczego nie słuchałam matki?.. - szepnęła bardziej do siebie, wciskając się bardziej w nieistniejące miejsce.
Lic mruknął coś w odpowiedzi i jęknął, widząc, że chłopak już dobiegł. Po chwili był na końcu. - Maritie? Tee.. chodź. Chcesz z nim tu siedzieć? - zapytał cicho, wbijając wzrok w miejsce, w którym zapewne siedziała dziewczyna. ta wychyliła głowę i spojrzała na niego smutno.
- Ty też chcesz mnie dobić? - zapytała łamliwym głosem.
- Nie jestem znowu takim debilnym bratem. - odparł z westchnieniem. Mari tylko znowu schowała głowę. Patrzyla teraz wprost na Davena. I to nie jakoś źle, ale i nie przyjemnie.
Do you want to split some cheese fries?
No, I want my own.
Offline
Administratorzy
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
Ruszył za nim szybkim krokiem. Wreszcie, pół metra za nim, zapytał: - Hmm, a po cholerę? Chcesz ją jeszcze bardziej pogrążyć? - syknął niemiło.
Mar zauważyła zbliżających się chłopaków, gdy wyglądała przez róg. Widząc Davena, zmartwiała. Wróciła szybko w swój róg i wcisnęła się w jedno z zagłębień, tak że trzeba by zajrzeć dokładnie tam, by ją zobaczyć, a nie wejść na koniec i gapić się w ściany.Daven stanął jak zamurowany. Po jego wyrazie twarzy było można dostrzec, że to co teraz powie nie będzie miłe. Ale spoko, wdech i wydech. Nie będzie taki wredny.
- Chciałbyś. Sam możesz to równie dobrze zrobić. Odpierdol się, dobra?
Nie zwracając większej uwagi na chłopaka zaczął tym razem iść, nie biec, ale równie szybkim krokiem. W końcu doszedł jakoś na koniec. Nie widział Maritienny. Zawiedziony westchnął cicho, ale CICHO, żeby se Lic nie pomyślał przypadkiem, że mu smutno czy coś takiego. Stał tam tak dziwnie, aaaaaż. Mądry Davenek, uczy się od Calvinka! Dobra, od Holly, hahahhahahhaha. Zajrzał w róg i zmrużył oczy.
- Fajnie. - Mruknął do siebie, odkrywając Mariti w swojej "kryjówce". - Nie chcę być dla ciebie wredny, jasne? Nie będę takim dupkiem jak Jeff...- Uważaj, bo uwierzę. Moolerzy to idioci, dlaczego nie słuchałam matki?.. - szepnęła bardziej do siebie, wciskając się bardziej w nieistniejące miejsce.
Lic mruknął coś w odpowiedzi i jęknął, widząc, że chłopak już dobiegł. Po chwili był na końcu. - Maritie? Tee.. chodź. Chcesz z nim tu siedzieć? - zapytał cicho, wbijając wzrok w miejsce, w którym zapewne siedziała dziewczyna. ta wychyliła głowę i spojrzała na niego smutno.
- Ty też chcesz mnie dobić? - zapytała łamliwym głosem.
- Nie jestem znowu takim debilnym bratem. - odparł z westchnieniem. Mari tylko znowu schowała głowę. Patrzyla teraz wprost na Davena. I to nie jakoś źle, ale i nie przyjemnie.
- A co jeśli jesteś? - zapytał go sarkastycznie Daven, na chwile odwracając się od Mariti do jej brata. Zaraz jednak westchnął znowu cichu i zwrócił się do Malfoy ostrzej niż przedtem. - O co tobie do cholery chodzi? Nawet mnie nie znasz, a oceniasz mnie po tym jaki jest mój brat. - Co nie znaczy, że środkowy Daven'ik to taki aniołeczek. Przecież ten to klonik Jeff'a, tyle że z uczuciami. No i był od Jeff'cia o dwa centymetry wyższy, hehehe.
Offline
Administratorka
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
Daven stanął jak zamurowany. Po jego wyrazie twarzy było można dostrzec, że to co teraz powie nie będzie miłe. Ale spoko, wdech i wydech. Nie będzie taki wredny.
- Chciałbyś. Sam możesz to równie dobrze zrobić. Odpierdol się, dobra?
Nie zwracając większej uwagi na chłopaka zaczął tym razem iść, nie biec, ale równie szybkim krokiem. W końcu doszedł jakoś na koniec. Nie widział Maritienny. Zawiedziony westchnął cicho, ale CICHO, żeby se Lic nie pomyślał przypadkiem, że mu smutno czy coś takiego. Stał tam tak dziwnie, aaaaaż. Mądry Davenek, uczy się od Calvinka! Dobra, od Holly, hahahhahahhaha. Zajrzał w róg i zmrużył oczy.
- Fajnie. - Mruknął do siebie, odkrywając Mariti w swojej "kryjówce". - Nie chcę być dla ciebie wredny, jasne? Nie będę takim dupkiem jak Jeff...- Uważaj, bo uwierzę. Moolerzy to idioci, dlaczego nie słuchałam matki?.. - szepnęła bardziej do siebie, wciskając się bardziej w nieistniejące miejsce.
Lic mruknął coś w odpowiedzi i jęknął, widząc, że chłopak już dobiegł. Po chwili był na końcu. - Maritie? Tee.. chodź. Chcesz z nim tu siedzieć? - zapytał cicho, wbijając wzrok w miejsce, w którym zapewne siedziała dziewczyna. ta wychyliła głowę i spojrzała na niego smutno.
- Ty też chcesz mnie dobić? - zapytała łamliwym głosem.
- Nie jestem znowu takim debilnym bratem. - odparł z westchnieniem. Mari tylko znowu schowała głowę. Patrzyla teraz wprost na Davena. I to nie jakoś źle, ale i nie przyjemnie.- A co jeśli jesteś? - zapytał go sarkastycznie Daven, na chwile odwracając się od Mariti do jej brata. Zaraz jednak westchnął znowu cichu i zwrócił się do Malfoy ostrzej niż przedtem. - O co tobie do cholery chodzi? Nawet mnie nie znasz, a oceniasz mnie po tym jaki jest mój brat. - Co nie znaczy, że środkowy Daven'ik to taki aniołeczek. Przecież ten to klonik Jeff'a, tyle że z uczuciami. No i był od Jeff'cia o dwa centymetry wyższy, hehehe.
- Ale widzę, żę tu przyszedłeś, mam oczy. Mógłbyś mnie chociaż zostawić. - odparła, ledwo powstrzymując się od dodania "[...], delibu".
Lic słuchał tego z mieszanymi uczuciami. - Nie będziesz tu chyba tak siedzieć i płakać, aż dojedziemy? Wiem, co zrobił David, ale -- urwał, bo dziewczyna, na dźwięk tego imienia wybuchnęła płaczem.
Do you want to split some cheese fries?
No, I want my own.
Offline
Administratorzy
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
- Uważaj, bo uwierzę. Moolerzy to idioci, dlaczego nie słuchałam matki?.. - szepnęła bardziej do siebie, wciskając się bardziej w nieistniejące miejsce.
Lic mruknął coś w odpowiedzi i jęknął, widząc, że chłopak już dobiegł. Po chwili był na końcu. - Maritie? Tee.. chodź. Chcesz z nim tu siedzieć? - zapytał cicho, wbijając wzrok w miejsce, w którym zapewne siedziała dziewczyna. ta wychyliła głowę i spojrzała na niego smutno.
- Ty też chcesz mnie dobić? - zapytała łamliwym głosem.
- Nie jestem znowu takim debilnym bratem. - odparł z westchnieniem. Mari tylko znowu schowała głowę. Patrzyla teraz wprost na Davena. I to nie jakoś źle, ale i nie przyjemnie.- A co jeśli jesteś? - zapytał go sarkastycznie Daven, na chwile odwracając się od Mariti do jej brata. Zaraz jednak westchnął znowu cichu i zwrócił się do Malfoy ostrzej niż przedtem. - O co tobie do cholery chodzi? Nawet mnie nie znasz, a oceniasz mnie po tym jaki jest mój brat. - Co nie znaczy, że środkowy Daven'ik to taki aniołeczek. Przecież ten to klonik Jeff'a, tyle że z uczuciami. No i był od Jeff'cia o dwa centymetry wyższy, hehehe.
- Ale widzę, żę tu przyszedłeś, mam oczy. Mógłbyś mnie chociaż zostawić. - odparła, ledwo powstrzymując się od dodania "[...], delibu".
Lic słuchał tego z mieszanymi uczuciami. - Nie będziesz tu chyba tak siedzieć i płakać, aż dojedziemy? Wiem, co zrobił David, ale -- urwał, bo dziewczyna, na dźwięk tego imienia wybuchnęła płaczem.
- Nie. - Zaprzeczył ostro Daven. Po chwili jednak gdy zobaczył, jak Mariti płacze, ogarnęła go taka dziwna skrucha. Chciał przytulić dziewczynę, ale - łołoło! Co to miało do jasnej ciasnej, cholercia być?! Nie, nie, nie.
Odszedł od siostry Lick'a, ale obserwował blondynkę przez cały czas. Czuł się jak debil.
Offline
Administratorka
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
- A co jeśli jesteś? - zapytał go sarkastycznie Daven, na chwile odwracając się od Mariti do jej brata. Zaraz jednak westchnął znowu cichu i zwrócił się do Malfoy ostrzej niż przedtem. - O co tobie do cholery chodzi? Nawet mnie nie znasz, a oceniasz mnie po tym jaki jest mój brat. - Co nie znaczy, że środkowy Daven'ik to taki aniołeczek. Przecież ten to klonik Jeff'a, tyle że z uczuciami. No i był od Jeff'cia o dwa centymetry wyższy, hehehe.- Ale widzę, żę tu przyszedłeś, mam oczy. Mógłbyś mnie chociaż zostawić. - odparła, ledwo powstrzymując się od dodania "[...], delibu".
Lic słuchał tego z mieszanymi uczuciami. - Nie będziesz tu chyba tak siedzieć i płakać, aż dojedziemy? Wiem, co zrobił David, ale -- urwał, bo dziewczyna, na dźwięk tego imienia wybuchnęła płaczem.- Nie. - Zaprzeczył ostro Daven. Po chwili jednak gdy zobaczył, jak Mariti płacze, ogarnęła go taka dziwna skrucha. Chciał przytulić dziewczynę, ale - łołoło! Co to miało do jasnej ciasnej, cholercia być?! Nie, nie, nie.
Odszedł od siostry Lick'a, ale obserwował blondynkę przez cały czas. Czuł się jak debil.
Chłopak założył ręce i patrzył to na kąt, w którym siedziała Mari, to na Daven'a.
Ta otarła łzy wierzchem dłoni i spojrzała ostro na obu z nich. - To takie śmieszne, że musicie się gapić, jak płaczę? - syknęła, przerywając co chwila szlochem.
- Mar.. Mariti.. Maritienna.. - mruczał Licik, podchodząc powoli do rogu.
Do you want to split some cheese fries?
No, I want my own.
Offline
Administratorzy
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
- Ale widzę, żę tu przyszedłeś, mam oczy. Mógłbyś mnie chociaż zostawić. - odparła, ledwo powstrzymując się od dodania "[...], delibu".
Lic słuchał tego z mieszanymi uczuciami. - Nie będziesz tu chyba tak siedzieć i płakać, aż dojedziemy? Wiem, co zrobił David, ale -- urwał, bo dziewczyna, na dźwięk tego imienia wybuchnęła płaczem.- Nie. - Zaprzeczył ostro Daven. Po chwili jednak gdy zobaczył, jak Mariti płacze, ogarnęła go taka dziwna skrucha. Chciał przytulić dziewczynę, ale - łołoło! Co to miało do jasnej ciasnej, cholercia być?! Nie, nie, nie.
Odszedł od siostry Lick'a, ale obserwował blondynkę przez cały czas. Czuł się jak debil.Chłopak założył ręce i patrzył to na kąt, w którym siedziała Mari, to na Daven'a.
Ta otarła łzy wierzchem dłoni i spojrzała ostro na obu z nich. - To takie śmieszne, że musicie się gapić, jak płaczę? - syknęła, przerywając co chwila szlochem.
- Mar.. Mariti.. Maritienna.. - mruczał Licik, podchodząc powoli do rogu.
- Hm, nie? - odpowiedział Daven i odwrócił się. Zaczął sobie wolno odchodzić z założonymi rękami a jednak w połowie drogi zatrzymał się. Był jeszcze bardzo blisko Malfoy'ów. - Jakby ci przeszło, to wiesz w jakim będę przedziale. - Mruknął tylko nawet się nie odwracając. I odszedł dość szybciej. Ogarniało go dziwne uczucie, że musi wrócić i w ogóle. Ale siła trzeźwego umysłu będęsuperkuljakJeffisięniewrócęboniejestemsłaby zwyciężyła.
Offline
Administratorka
Mooler napisał:
Maritienna Malfoy napisał:
Mooler napisał:
- Nie. - Zaprzeczył ostro Daven. Po chwili jednak gdy zobaczył, jak Mariti płacze, ogarnęła go taka dziwna skrucha. Chciał przytulić dziewczynę, ale - łołoło! Co to miało do jasnej ciasnej, cholercia być?! Nie, nie, nie.
Odszedł od siostry Lick'a, ale obserwował blondynkę przez cały czas. Czuł się jak debil.Chłopak założył ręce i patrzył to na kąt, w którym siedziała Mari, to na Daven'a.
Ta otarła łzy wierzchem dłoni i spojrzała ostro na obu z nich. - To takie śmieszne, że musicie się gapić, jak płaczę? - syknęła, przerywając co chwila szlochem.
- Mar.. Mariti.. Maritienna.. - mruczał Licik, podchodząc powoli do rogu.- Hm, nie? - odpowiedział Daven i odwrócił się. Zaczął sobie wolno odchodzić z założonymi rękami a jednak w połowie drogi zatrzymał się. Był jeszcze bardzo blisko Malfoy'ów. - Jakby ci przeszło, to wiesz w jakim będę przedziale. - Mruknął tylko nawet się nie odwracając. I odszedł dość szybciej. Ogarniało go dziwne uczucie, że musi wrócić i w ogóle. Ale siła trzeźwego umysłu będęsuperkuljakJeffisięniewrócęboniejestemsłaby zwyciężyła.
Zaśmiała się pod nosem. I ona miała jeszcze tam wracać? No, chyba, żeby przylać Jeffrey'owi. Hehe.
- Idziemy? - zapytał cicho jej brat, patrząc we wgłębienie.
- N -- zaczęła, ale urwała. No w końcu.. haha, będzie silna, nie będzie głupia, przyjdzie tam, przyleje Jeff'owi, przytuli Da.. ee, moment. Cofnij, cofnij, cofnij i wykasuj ostatnie. Taak.. będzie silna, nie będzie głupia, przyjdzie tam, przyleje Jeff'owi, przytuli Da.. o. dobrze. - Idziemy, jasne. - odparła, siląc sie na wesołość, i wyszła z dziury. Wstała, otrzepując z nietęgą miną ubranie.
Do you want to split some cheese fries?
No, I want my own.
Offline
Administratorka
- ...Wiedziałam, że ona nie skoczy, no bo, halo, musiałaby najpierw stać się innym człowiekiem! - Dulce śmiała się wniebogłosy. Calvin wraz z nią. Jeff, totalnie na luzie, słuchał sobie Bahani Jad, Diabelskich Sideł, Tęczowych Jednorożców oraz Starej Tiary. Hollywood pogrążona śmiertelnie w lekturze. I to byłby di end.
Lecz w tym momencie do przedziału wszedł Daven z miną jakby nic się nie wydarzyło, wszystko było spoko i w ogóle. Na jego twarzy nie było widać żadnej emocji. Zupełny neutral. Nikt by teraz nie odszyfrował, że myśli o Mariti. Oprócz...
- Myślisz o Mariti? - zapytała Holly, unosząc wzrok znad książki. Daven posłał jej piorunujące spojrzenie i poszedł w ślady Jeff'a ze słuchaniem muzyki. Roznegliżowane Boginy, łiiii!
Use the need, lose control,
Hidden voice inviting,
Imposing will, unconscious skill
Embraced immoral passion.
Offline